środa, 16 stycznia 2013

Antwerpia – miasto piwem i czekoladą płynące

Kto z nas nie lubi wyprzedaży, szczególnie gdy umożliwiają one podróżowanie po Europie za grosze? Mieszkając na Wyspach Brytyjskich nie jest łatwo, ani tanio eksplorować kontynentalną część Europy, także z niekłamaną radością przyjąłem pojawienie się w mojej skrzynce „oferty handlowej” od jednego z promowych operatorów, pozwalających na dostanie się na kontynent za... 10 funtów. Dalej sprawy potoczyły się błyskawicznie: zakup biletu, wybór miasta, hotelu w sensownej cenie... Tym razem padło na Antwerpię, drugie co do wielkości miasto, oraz główny port Belgii, do której wybieraliśmy się już kilka razy, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie.

Uroczy poranek w Dover

 Na zwiedzanie miasta daliśmy sobie zaledwie weekend, także siłą rzeczy musieliśmy ograniczyć się do niezbędnego minimum. Na pierwszy ogień poszedł dom Rubensa, później imponująca Katedra NMP i leżący nieopodal kolorowy i otoczony renesansową zabudową Grote Markt – Rynek Główny z imponującym budynkiem Ratusza Miejskiego.


Dom  Rubensa


Katedra NMP

Budynki przy Grote Markt

Ratusz

Na środku placu można także podziwiać fontannę z rzeźbą Brabo – bohatera lokalnej mitologii, który miał skrócić o głowę i pozbawić rąk olbrzyma Antigoona. Miała to być kara za pobieranie myta, za przepłynięcie rzeką Scheldt i represje wobec osobników którzy odmawiali uiszczenia płatności, polegającym na pozbawianiu ich członków. Brutalne to były czasy dla ludzi odrobinę za przedsiębiorczych.

Het Steen - forteca kontrolująca rzekę Scheldt


Bohaterski Brabo


i olbrzym Antigoon



Kto nie pedałuje ten nie pije - pomysł na wieczór kawalerski

Imponujący budynek głównej stacji kolejowej


Niestety nie mogliśmy odwiedzić muzeum diamentów (Provinciaal Diamantmuseum), gdzie można podziwiać słynne „krwawe diamenty”, jako że w niedzielę atrakcja jest zamknięta. Jednak samo przejście przez dzielnicę Diamentów (Diamantkwartier) dostarczyło niezapomnianych wrażeń.

Trudno będzie iść prosto po wizycie w tym lokalu

Ciężki wybór...

Wiele razy słyszałem opinie o Belgii, jako o najnudniejszym kraju Europy. Nie wiem kto był autorem tej myśli, ale na pewno osoba ta nie była entuzjastą dobrego piwa, ani smakoszem czekolady. W żadnym innym mieście nie widziałem takiego wyboru i nie miałem okazji pić tak smacznych i różnorodnych wyrobów piwowarskich. Obawiam się, że nawet gdybym stał się rezydentem, jednej z piwiarni na tydzień nie dałbym rady przetestować każdego z trunków oferowanych w menu. Następna na liście Brugia, mam nadzieję że podobnie jak Bruksela i Antwerpia nas nie zawiedzie.
Pamiątki z wycieczki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz