poniedziałek, 25 czerwca 2012

Faza Planowania


Ta część akurat wydawała się banalna. Wszystko miało przebiegać według schematu: zaplanować trasę tak, żeby zobaczyć jak najwięcej, zamówić hotele przez jeden z wybranych portali, najlepiej z możliwością odwołania rezerwacji na wypadek gdyby coś nie wypaliło, wklepać wszystkie potrzebne adresy do nawigacji, zatankować samochód i jazda, jak krzyczeli w Manieczkach.

W przypadku Norwegii nie powinno być problemu ze znalezieniem ciekawych miejsc. Pomogła w tym doskonale zrobiona strona www.visitnorway.com Wszystkie miejscówki podzielone na kilka grup umieszczone są na mapie i dla zachęty okraszone znakomicie zmontowanymi filmami i fotografiami. Jeżeli ta strona nie przekona do kraju wikingów, to żadna inna tego nie zrobi. Miałem też do pomocy dwa przewodniki, ale jako że wydawnictwa pierwotnie były przeznaczone na rynek amerykański, trzeba było zdrowo filtorwać informacje w nich zawarte, które  skupiały się jedynie na miastach. Coś się tam zawsze z nich jednak przydało.

Tutaj przyszło też pierwsze rozczarowanie. Okazało się, że z powodu norweskiej topografii, górzystej i poprzecinanej fiordami, nie będziemy w stanie odwiedzić niczego na północ od linii Trondheim. Kraj ten jest niezwykle „długi”, a bardzo kręte i miejscami wąskie drogi nie pozwalają na podróż ze zbyt dużą prędkością, nawet komuś z ułańską fantazją, bo ryzykuje się wyfrunięcie poza drogę. Wiele fiordów nie ma też mostów i zmuszonym się jest do korzystania z promów, co skutecznie wydłuża podróż. Niestety musieliśmy powściągnąć nasze ambicje, bo zbyt napięty plan wycieczki zaowocowałby spędzeniem wakacji w samochodzie z przerwami na przeprawy promowe.

Utrudnieniem wydawał się też być system płatnych dróg Autopass. Byłem co do niego bardzo podejrzliwy, gdyż angielska wersja ich strony  zawiera jedynie bardzo podstawowe informacje. Sam system jednak jest banalnie prosty i polega na tym, że  nie ma rogatek zbierających myto, natomiast kamera fotografuje tablicę rejestracyjną twojego samochodu, a należność uiszczasz w ciągu 3 dni na stacji benzynowej z tym znakiem.
Zapominalscy, lub błogo nieświadomi tego systemu za kilka miesięcy mogą spodziewać się faktury z Euro Parking Collection na okrągłą sumkę. Bezpieczniejszą opcją jest zarejestrowanie karty kredytowej przypisanej do twojego samochodu. Z niej pobierany jest depozyt w wysokości 300 NOK przy wjeździe do Norwegii, z czego odliczane jest automatycznie myto. Jeżeli cała suma nie zostanie użyta, reszta powinna zostać zwrócona w ciągu 30 dni od opuszczenia kraju, aczkolwiek jestem ciekaw jak to jest zorganizowane w praktyce, gdyż na podliczenie należności dają sobie aż 85 dni.

Najbardziej wymagającym punktem programu okazało się znalezienie zakwaterowania. Ceny hoteli na stronach typu booking.com zwalały z nóg, a poza tym większość z nich była w miastach, co jako miastowemu szukającemu kontaktu z naturą niespecjalnie mi się podobało. Opcją numer dwa były chatki wakacyjne oferowane przez liczne agencje (których oferta w większości przypadków się pokrywała), ale i tutaj znowu kłody rzucono mi pod nogi, bo większość z nich dostępna była tylko od soboty do soboty, podczas gdy ja szukałem czegoś na 3-4 noce. Jednak znalazło się kilka domków w Hordaland spełnających moje kryteria, niektóre nawet za grosze, tylko że z „ekologiczną” ubikacją. Niestety niczego oprócz „rezydencji” dla 8 i więcej osób nie udało mi się upolować bardziej na południe, w Rogaland. W tym miejscu trzeba było się posiłkować wujkiem google. To była najcięższa i najbardziej czasochłonna część misji, ale szczęśliwie po analizie dziesiątek kampingów i domków wreszcie udało się namierzyć ten jedyny i to zaledwie 15 km od słynnego Preikestolen!
Skalna półka - Preikestolen
 Norwegia to wielki kraj, ale mało zagęszczony, dlatego też wrodzona intuicja podpowiedziała mi, że warto byłoby sprawdzić lokacje sklepów w okolicach, gdzie będziemy zamieszkiwać. Pomogły mi w tym strony internetowe dwóch największych marketów COOP i Rema1000. Nie było to jednak konieczne bo nawet stacje benzynowe znajdujące się na kompletnym odludziu są tam doskonale zaopatrzone. W jednej z nich udało mi się od zera zaopatrzyć na grilla.
Sklep COOP we Flåm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz